Wstaliśmy bardzo wcześnie. Zimno. Hotel jakoś nie obdarowuje nazbyt hojnie swoich gości kocami i innymi drobiazgami, które umilić mogą pobyt. Wstajemy przed wschodem słońca. Bardzo chcemy jeszcze przez chwilę poczuć Starą Limę, zanim ruszymy do serca państwa Majów – Cusco. Wczesne (i równie co wczesne, to i ohydne) śniadanie i ruszamy do miasta. Znacznie smaczniej i przyjemniej zjeść na ulicy. W pierwszej lepszej budzie można dostać jedzenie pyszne i (mimo braku kontroli sanepidu) jak najbardziej zdrowe. Spacer głównym deptakiem miasta pozwala zrobić małe zakupy na podróż. Kilka kanapek z…