Tako rzecze Zaratustra. Jedyna na Zakaukaziu świątynia ognia należąca do Zoroastrian!

Zoroastryzm, nazywany czasami w języku polskim Zaratusztrianizmem, to jedna z najstarszych, nadal istniejących religii monoteistycznych. Zaratusztra żył prawdopodobnie około 1000 lat przed Chrystusem. Zaratusztrianizm wywarł silny wpływ na judaizm, a co za tym idzie, także na chrześcijaństwo oraz islam. Niewykluczone, że od nich przejęły te religie takie elementy jak: pojęcie szatana, sąd ostateczny czy pośmiertną wędrówkę dusz.

Muzułmanie nazywali i nadal nazywają zoroastrian “czcicielami ognia”. Właśnie do świątyni ognia, jedynej takiej na Zakaukazie, udało się dotrzeć. Ale dlaczego właśnie ogień był obiektem czci? Przede wszystkim był on najczystszym dziełem Ahury Mazdy (Pana Mądrości – odpowiednika chrześcijańskiego Boga). Co prawda ogień został zanieczyszczony przez Angra Maju (Pana Zła – odpowiednika szatana), ale nie był on wystarczająco silny, aby zniszczyć sam płomień, gdyż dym nie miesza się z ogniem, czyli pozostaje czysty. W centrum świątyni pali się wieczny ogień, który jest oznaką i gwarantem władzy Ahury Mazdy. Świątynia Atäşgah (czyli świątynia ognia), którą udało się odnaleźć leży w Surahanie. Jak stara jest ta świątynia? Niektórzy twierdzą, że pierwszą świątynię w tym miejscu zniszczył Aleksander Macedoński, jednak nie jest pewne, czy w ogóle na te tereny dotarł. Pewne jest jednak, że została zniszczona w VII w. przez bizantyjskiego cesarza Herakliusza. Od najdawniejszych czasów ściągali tu pielgrzymi z całego Kaukazu, Persji, Samarkandy i przede wszystkim z Indii. Ci ostatni w XVII wieku, uzyskawszy zgodę chana, wybudowali istniejącą obecnie świątynię. W XIX wieku świątynia opustoszała, wymarli ostatni mnisi. Mało brakowało także, żeby wieczny ogień zgasł na zawsze. W świątyni jednak znalazł na starość schronienie nasz rodak, Gabriel Wrzosek. Jego historia jest fascynująca i praktycznie nieznana w Polsce. Znalazł się On na Kaukaziu w 1830 roku i przez wiele lat służył w Korpusie Kaukaskim. Kiedy się zestarzał, przyznano mu głodową rentę i pozwolono przebywać w Baku. Zamieszkał w świątyni i opiekował się wiecznym ogniem. Kiedy zmarł na początku XX wieku świątynia popadła w ruinę. Obecnie jest restaurowana i można ją zwiedzać. Bilet wstępu to zaledwie 2 manaty (8zł!). Ogień znowu w niej płonie… Niezwykłe to miejsce. Więcej o nim napisać starałem się w moim przewodniku po Azerbejdżanie i Górskim Karabachu.

dsc_0105Do Surachanu dojazd zajmuje godzinę (dwie przesiadki). Po obejrzeniu świątyni, która nie jest duża, aczkolwiek niezwykle interesująca, wracając do Baku (okrężną drogą) udaje się obejrzeć jeszcze jedno ciekawe i niezwykłe miejsce: Wielki Zamek Mardakan oraz Królewski Meczet “Tuba”. Całość leży jakieś 36 km od Baku.  Pierwsze wrażenie może być dość mylące. Po pierwsze twierdza, mimo że wysoka na 22 metrów, jest prawie niewidoczna. Jednak już samo jej odnajdywanie jest przygodą. Idąc ulicą o wdzięcznej nazwie “Kołchoz” dochodzi się do kompleksu otoczonego murem. Za nim znajduje się twierdza, będąca lustrem, w którym odbiła się cała historia Azerbejdżanu. Znaleziono tutaj płaskorzeźby pochodzące ze wszystkich czterech wielkich kultur, jakie obejmowały Azerbejdżan: zaratusztriańskiej, mongolskiej, arabskiej oraz perskiej. Wejście na wieżę jest prawdziwym wyczynem. Schody (76 stopni) wysokie na minimum pół metra, korytarz bardzo wąski, stropu miejscami nie ma, albo jest przegniły. Po wspinaczce, ze szczytu rozciąga się jednak wspaniały widok. Pod kompleksem umocnień rozciągają się kilometry korytarzy. Przewodnikiem, a jednocześnie opiekunem i właścicielem kluczy do zamku, jest starszy wiekiem mężczyzna, który o tym miejscu wie prawie wszystko (zdjęcie obok). Zamek zbudowany został pod koniec XII wieku. Obok znajduje się XV-to wieczny meczet. Wizyta w nim zakończyła się herbatą i długą rozmową, w trakcie której zyskałem zapewnienie, że zostanie w mojej intencji złożonych szereg modlitw do Allaha. Zmęczenie jednak nakazuje powoli wracać do Baku…

Comments

comments