Wysiadamy z samolotu o godzinie 5.10 czasu lokalnego. Szczęśliwi sądzimy, że pewnie za bagażem będzie trzeba czekać, bo trochę potrwa zanim nam plecaki dostarczą. Okazało się dość szybko, że to bagaż czekał za nami! Po wejściu na lotnisko obywatele polscy (i jak się szybko okazało wszyscy inni!) muszą mieć wizę. Wydawałoby się, że uzyskanie wizy nie jest trudne. I to prawda, trudne nie jest, ale wymaga wiele cierpliwości… Po wypełnieniu 4 formularza ustawiliśmy się w kolejce wraz z Amerykanami, Niemcami, Japończykami, Czechami, Kanadyjczykami (tyle paszportów udało mi się zidentyfikować). Problem w tym, że do Erywania w tym samym czasie prawdopodobnie kilka samolotów przyleciało i w koedukacyjnej kolejce spędziliśmy ,,zaledwie’’ półtorej godziny! Samo otrzymanie wklejonego do paszportu dokumentu trwało zaledwie kilka minut i kosztowało nas po 3000 dram od osoby za wizę turystyczną ważną na 21 dni. Należność jest przyjmowana wyłącznie w dramach a co za tym idzie zanim się stanie do kolejki po wizę trzeba odstać swoje w kolejce do kantoru. W kantorze także należy uważać. I nie chodzi o kurs waluty, lecz o jakość posiadanych pieniędzy. Okazuje się bowiem, że nie przyjmuje się na wymianę 5 dolarów amerykańskich (euro ma fatalny przelicznik) wprowadzonych do obiegu przed rokiem 1999. Co za tym idzie, część naszej waluty okazała się bezużyteczna. Mam nadzieję, że w Gruzji albo Turcji uda się ją wymienić. Z lotniska wyszliśmy o godzinie 7, gdyż konieczne było spędzenie około 20-30 minut w kolejce do kontroli paszportowej. Po zdobyciu bagażu, który czekał na nas ułożony przez obsługę lotniska na małym stosiku, ruszamy do Erywania!
Panie Dawidzie, kiedy Pan był w Armenii? Bo z tego co czytam na stronie MSZ’tu i w Pana przewodniku po Armenii, to wiza nie jest wymagana od początku 2013 r., a Pana post jest z maja 2014 r. Czy mimo zniesienia wiz, na lotnisku każą ją wykupić?