Powrót do Polski z Ameryki Łacińskiej w naszym przypadku był rzeczą dość skomplikowaną, ale po kolei… Pobudka bardzo wcześnie, o 3.00 nad ranem. Niestety na 4.00 rano mamy busa na lotnisko. Samolot co prawda o 10.38, ale… wynegocjowana zniżka sprawiła, że mieliśmy do wyboru albo autobus o 4 rano, albo o 9.00. Okazało się, że jazda na lotnisko trwała niecałą godzinę (w biurze podróży twierdzono, że może trwać nawet dwie godziny…). Okazało się, że samo wypełnienie kilku dokumentów (kwity celne, deklaracje, itp.) trochę czasu zajęło. Lotnisko w Gwatemala…
Po zwiedzeniu Tikal wracamy do hotelu. Wygrzewanie się na tarasie z widokiem na jezioro pozwala odpocząć. Następnego dnia mamy autobus powrotny do Gwatemala City, a stamtąd do Antigua. Bilet kosztował nas 15 dolarów – zwykły autobus turystyczny. Kilka razy taniej niż „first class”. Wstajemy dość późno, śniadanie. Do południa pakowanie i wypoczynek w hotelu. Potem ruszamy zwiedzać Santa Anna. Miasto jest ciekawe – zupełnie inne od Flores. Trochę przypomina na pierwszy rzut oka fawele – z tym, że niezbyt kolorowe. W czasie spaceru obchodzimy dookoła znaczną część jeziora,…
Wstajemy wcześnie. Bardzo wcześnie, mimo że busa do Tikal mamy o 8 rano. Podekscytowanie związane z faktem, że zobaczymy jedno z najbardziej znanych miast słynnych Majów sprawia, że nie możemy spać. Śniadanie i zakupiony wcześniej za równowartość 25 zł bus, zabiera nas do Tikal. Okazuje się, że z kierowcą można się bez trudu „dogadać” i gdybyśmy na przykład chcieli przenocować w hotelu w Tikal to nie ma problemu – możemy wrócić tym samym busem dzień później. Trochę szkoda, że nie wiedzieliśmy tego wcześniej… No nic. Wsiadamy i po…
Wstajemy wcześnie. Będzie najpierw kilka uwag praktycznych. Do Flores, które stanowi bazę wypadową, aby zwiedzić kompleks świątynny Tikal można dotrzeć na dwa sposoby (nie licząc samolotu – koszt około 100 USD za lot w jedną stronę). Sposób pierwszy (wygodny i zajmuje mniej czasu). Kupujemy (tak jak w naszym przypadku) bilet za 55 dolarów z Panajachel do Flores z przesiadką w Guatemala City. Jeśli jedziemy z Gwatemali, nie warto korzystać z usług biur podróży, bo ten sam bilet kupiony na dworcu kosztuje ledwie 20 dolarów. Niemniej, w naszym przypadku…
Pobudka wcześnie rano. Śniadanie z doskonałą kawą i cukrem trzcinowym. Brązowy i aromatyczny. Jemy i 8 rano pod nasz hotel podjeżdża minibus, który zabierze nas do Panajachel. Powodem, dla którego ludzie tutaj przybywają nie są zabytki, lecz niezwykłe jezioro otoczone wulkanami. Dla mnie był jeszcze jeden powód, dla którego postanowiłem dotrzeć do tego niezwykłego miejsca w Gwatemali. Powodem tym jest niezwykły kult Maximóna. Kult ten jest mieszanką prekolumbijskich wierzeń w majańską boginię Mam i wpływów katolickich. Maximón jest nazywany również imieniem San Simón, katolickiego duchownego niosącego pomoc Indianom…
Po posiłku ruszamy szlakiem kościołów w Antigua. Pierwszym naszym celem jest kościół Nuestra Señora de La Merced. Został on zbudowany przez Zakon Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników, który szerzej jest znany pod nazwą Mercedarian. Budowę świątyni ukończono w latach 40tych XVI wieku. Niestety świątynię po kilkunastu latach zniszczyło trzęsienie ziemi. Tak klasztor jak i kościół odbudowano, ale w roku 1717 znów trzęsienie ziemi ponownie obróciło go w ruinę. Ponownie przeznaczono ogromne środki na obudowę. Ogłoszono swoisty konkurs, którego celem było wyłonienie architekta, który zaprojektuje świątynię odporną…
Wstajemy bardzo wcześnie. Mimo że położyliśmy się o 19.00 miejscowego czasu, to 8 godzin różnicy robi swoje. W Polsce jest 13.00 tutaj 5.00. ☺ Idealnie. Trochę ogarnąć się po podróży, prysznic, śniadanie w hotelu na które składają się pieczone banany, fasola, jajka i placki kukurydziane i ruszamy zwiedzać. Jesteśmy w La Muy Noble y Muy Leal Ciudad de Santiago de los Caballeros de Guatemala co tłumaczyć należy jako „Najbardziej Zaszczytne i Najwierniejsze Miasto Świętego Jakuba od Rycerzy Gwatemali”. Obecnie jest znane pod nazwą Antigua. Miasto zostało założone przez…
Samolot do Gwatemali wystartował z lekkim opóźnieniem. Załadować prawie 300 pasażerów okazuje się, że jest dość skomplikowaną operacją. Cóż… To można zrozumieć. Wsiadam i odnajduję swoje miejsce. Pierwsze wrażenie: negatywne. Biorę do ręki folder, który znajduje się w kieszeni siedzenia, czytam w nim, że można korzystać z centrum rozrywki. Filmy, muzyka, gry i dużo więcej. Problem w tym, że… żadnego centrum rozrywki nie ma. Nie ma spodziewanego indywidualnego monitora w siedzeniu przede mną. Cóż… trochę to zaskakujące – 10 godzin lotu i brak czegoś, co wydawałoby się jest…
Nieprzespana noc. Godzina 2 w nocy ruszamy na przystanek autobusowy w strugach deszczu. Pechowy jest ten początek kolejnego wyjazdu. Najpierw leje, potem ucieka nam nocny autobus, następnie nie działa bankomat i szukamy taksówki w której można płacić kartą. Udaje się dotrzeć na przystanek linii PolskiBus, ale… okazuje się, że przewoźnik przeniósł przystanek o kilkadziesiąt metrów i autobus do Berlina odjechał bez nas. Co tu robić? Szybka decyzja. Mimo przemęczenia i zimna udaje się połączyć z Internetem i kupić bilety na linię SimpleExpress. Autobus mamy o 10.40. Ubożsi o…
Najnowsze komentarze