Zwiedzić Londyn w 48 godzin: część II.

Hotel (za 74 zł za 2 noce zamiast za ponad 2100 zł) położony jest w samym centrum miasta, tuż przy British Museum. O tym, jak zorganizować sobie tak ekstremalnie tani, a jednocześnie niemal „luksusowy”, pobyt napisałem w tym wpisie. Po odświeżeniu się, rozpakowaniu i chwili odpoczynku wracamy na Soho Squer. 

Kierujemy się ku Covent Garden. Jego nazwa pochodzi od średniowiecznego ogrodu klasztornego, który tutaj się znajdował. Jeszcze w XX wieku był to największy targ uliczny w Londynie. W latach 70. targowiska zamknięto i przerobiono na galerie handlowe. Przy placu znajduje się kościół im. św. Pawła nazywany często „kościołem aktorów”, gdyż właśnie ta grupa społeczna upodobała sobie tę świątynię. Jeśli ktoś ma czas, może zajrzeć do stworzonego w dawnej hali targowej London Transport Museum. My rezygnujemy, gdyż czas trochę goni. Po drugiej stronie placu wznosi się potężny gmach Royal Opera House. Gmach Opery Królewskiej – najważniejszy tego typu w Anglii. Co prawda oryginalny gmach spłonął w roku 1808, a obecna konstrukcja pochodzi w gruncie rzeczy z końca XX wieku (przeprowadzono wówczas gruntowny remont), ale i tak robi wrażenie.  

Spacerujemy ku ulicy Pall Mall. Naszym celem jest przechadzka po niej oraz równoległej Piccadilly, czyli słynnym Piccadilly Circus. Tutaj skupiają się najdroższe sklepy i najbardziej ekskluzywne butiki. Nie brakuje jednak także zabytków i miejsc ciekawych z historycznego punktu widzenia. Ulica Pall Mall bywa też nazywana ulicą „klubów dla gentelmenów”. Na jej początku wznosi się, na Waterloo Place, pomnik księcia Jorku Fryderyka. Od XVIII wieku w klubach leżących wzdłuż Pall Mall spotykają się tutaj najbardziej wpływowi Brytyjczycy płci męskiej. Kobiety miały, i mają nadal, zakaz wstępu do klubów. Kluby zajmują prawą stronę ulicy. Po lewej ciągnie się zbudowany w gregoriańskim stylu Carlton House Tarrace, jeden z najbardziej luksusowych szeregowców świata. Niegdyś mieszkali tutaj arystokraci.  Na końcu ulicy Pall Mall, w miejscu gdzie skręca ona w St. James’s St. wznosi się St. James’s Palace czyli Pałac świętego Jakuba. Zbudował go dla siebie, w roku 1540, król Henryk VIII. Pomiędzy Pall Mall a Piccadilly wzniesiono w XVII wieku St James’s Square. Gentelmeni po rozmowach w klubach mogli tutaj odpocząć czy zaczerpnąć świeżego powietrza. Wkraczamy w końcu na słynną ulicę Piccadilly. Spacer wśród najdroższych sklepów jakoś nie jest zbyt fascynujący, no ale skoro wizyta w Londynie bez obejrzenia ich oferty nie może być uznana za udaną… 🙂 Architektura niektórych z budowli, które sięgają nawet XVIII wieku, jest interesująca chwilami bardziej niż ekspozycje towarów wystawionych na sprzedaż. 

Ruszamy na południowy wschód. Z Piccadilly przechodzimy w Hyde Park Corner  i kierujemy się do Słynnego Hyde Park. Wejście do Hyde Parku znajduje się przy Welington Museum. Główna droga prowadząca przez park to Serpentine Road. Pierwszą budowlą, jaką tutaj wzniesiono jest dom rodziny Wellington obecnie przerobiony na muzeum. Zgromadzono tutaj imponującą kolekcję malarstwa. W centrum Hyde Park Corner znajduje się Wellington Arch, imponującej wielkości łuk triumfalny. Pierwotnie na szczycie łuku znajdował się posąg księcia Wellingtona, obecnie na szczycie łuku uczczono królową Boadiceę. Posąg w roku 1912 roku stworzył Adrian Johnes. Na szczyt łuku można dostać się windą – widok na Hyde Park jest imponujący. Z Hyde Park skręcamy na południe. Przechodzimy obok Polskiego Instytutu im. gen. Sikorskiego i wchodzimy w Exhibition Road. Znajdują się tutaj trzy wiktoriańskie muzea: Bictoria and Albert Museum, Science Museum oraz Natural History Museum. Pierwsze kroki kierujemy do tego ostatniego… jakoś dinozaury przyciągają znacznie bardziej niż historia techniki. Niestety, muzeum jest otwarte tylko do 18.00, więc wchodzenie nieco mija się z celem. Trasa, jaką na razie pokonaliśmy, poniżej. 

Zrzut ekranu 2015-05-26 o 13.58.42

Szybkim marszem idziemy do metra i ruszamy do City.  Ten niewielki skrawek miasta o powierzchni zaledwie 1 mili kwadratowej jest finansowym centrum Wielkiej Brytanii. Tutaj znajdowała się rzymska osada Londinium. Celem pierwszym jest dla nas jedna z najbardziej niezwykłych katedr na naszej planecie: Katedra św. Pawła. Katedra świętego Pawła powstała jako symbol odrodzenia Londynu, a jej wymiary i rozmach, z jakim była budowana, do dziś budzi podziw, ustępuje ona jednak swoimi rozmiarami watykańskiej Bazylice Świętego Piotra. Ma około 158 metrów długości i około 75 metrów szerokości. Wysokość budowli, mierzona od posadzki do końca krzyża umieszczonego na kopule, wynosi 108 metrów. Budowlę wieńczy kopuła o średnicy 50 metrów, która jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów architektury Londynu. Katedrę zbudował Christopher Wren i został w niej pochowany. Jego grób jest najprostszym ze wszystkich, które się tutaj znajdują. Nad marmurowym grobowcem wyryto napis: Lector, si monumentum requiris, circumspice, co znaczy „Czytający te słowa, jeśli szukasz jego pomnika, rozejrzyj się wokół”. Obecny kształt budowla uzyskała po wielkim pożarze w roku 1666. We wnętrzu kopuły, na wysokości 30 metrów, biegnie Galeria Szeptów. Nazwa wzięła się od niesamowitej akustyki, jaka panuje na tej wysokości pod kopułą. Powyżej tej galerii, na zewnątrz kopuły znajduje się tzw. Galeria Kamienna – niesamowity taras widokowy, z którego rozpościera się widok na Londyn.

Po zwiedzaniu katedry kierujemy swe kroki ku ulicy królowej Wiktorii. Celem naszym jest zobaczenia chociażby z zewnątrz siedziby Bank of England. Gmach pochodzi z XVIII wieku. Bank powstał w roku 1694, aby sfinansować wojnę z Holandią. Jest pieszczotliwie nazywany przez pracowników City „Staruszką z ulicy Igły z Nitką”. Nazwę urobiono od satyrycznego rysunku z XVIII wieku, który przedstawiał pewną staruszkę, która broniła sakiewki złota stanowiącej cały dorobek jej życia przed ówczesnym premierem Anglii Wiliamem Pittem. Wewnątrz banku znajduje się Muzeum poświęcone pieniądzowi i samemu bankowi. Zwiedzać można za darmo – korzystamy z okazji. 

Po zwiedzeniu skręcamy w ulicę King Wiliam i kierujemy się do nazywanego po porostu „Monument”. Zaprojektowął go Christopher Wren (ten sam, który budował katedrę). 61 metrowej wysokości dorycka kolumna ma przypominać o tragedii wielkiego pożaru z roku 1666. Pożar wybuchł w piekarni przy Pedding Line, a wysokość kolumny (61 m.) jest dokładnie taka, jak odległość od podstawy postumentu do tej piekarni. 

Obejrzawszy monument, docieramy do słynnej Tower of London. Dzień zbliża się ku końcowi. Jeszcze tylko jedna rzecz do obejrzenia na dziś! Robi się już ciemno, kiedy dochodzimy do słynnego Kamienia z Londynu. Tower czy Buckingham Palace znają wszyscy. Jednak równie ważnym symbolem miasta jest pewien prawie niewidoczny kamień leżący na Cannon Street. Zgodnie z legendą, 3 tysiące lat temu pochodzący z Troi prawnuk Eneasza imieniem Brut żeglował ku legendarnej wyspie Albionu kierowany przez boginię Dianę. Pokonał na wyspie olbrzymów: Goga oraz Magoga i założył miasto nazywane Troia Newydd (Nowa Troja) współczesny Londyn właśnie. W miejscu, gdzie dziś stoi Katedra św. Pawła, zbudował świątynię na cześć Diany. Zgodnie z przekazami średniowiecznych i nowożytnych mistyków kamień leży na potężnej geomagnetycznej linii, która łączy katedrę św. Pawła z Tower. Kamień przez wieki fascynował uczonych i matematyków. Najbardziej znanym jego „wyznawcą” był żyjący w XVI wieku matematyk i alhemik John Doe, którego nazywa się czasami „Merlinem królowej Elżbiety”. Niedługo potem powszechna wiara w to, że tak długo jak długo kamień jest nienaruszony będzie trwał Londyn, sprawiła, że wmurowano go w ścianę kościoła  św. Swithuna. Rzeczywiście kamień miał dziejowe szczęście. W czasie II wojny światowej kościół, w którego ścianę go wmurowano został w czasie jednego z nalotów zrównany z ziemią, ale… z wyjątkiem fragmentu ściany, w której umiejscowiono „Kamień Londynu”.  Co ciekawe, w miejscu, gdzie stoi kamień, po II wojnie światowej niejako przy okazji odbudowy miasta przeprowadzono badania archeologiczne i odnaleziono ślady spalonego miasta. Jak ustalono, była to najprawdopodobniej rzymska osada Londinium, którą zrównała z ziemią celtycka królowa Boadicea. Rzymianie dość szybko wzięli odwet i odbudowali miasto. Kamień Lodnynu pełnił wówczas funkcję jednego z kamieni milowych, które służyły do mierzenia odległości. Ponownie pojawia się ów kawałek skały w X wieku, kiedy to w spisie podatkowym wspomina się włości i majątki położone „wokół kamienia z Londynu”. W wieku XI kamień pojawia się na mapach. W średniowieczu kamień był miejscem, przy którym ogłaszano prawa i wydawano wyroki. Mapka zwiedzania City – poniżej.

Zrzut ekranu 2015-05-27 o 17.41.12

Bardzo intensywny dzień. Telefon pokazuje mi, że przeszliśmy dzisiaj na własnych nogach ponad 30 kilometrów. Robi wrażenie. Aby było ciekawiej, warto podkreślić, że w ciągu jednego dnia zobaczyliśmy wszystkie ważniejsze zabytki Londynu „z zewnątrz”. Jutrzejszy dzień poświęcimy na muzea! Póki co jednak pora resztkami sił wracać do hotelu. Metro na szczęście zatrzymuje się tuż przy locum. Prysznic i w niezwykle wygodnym łóżku zasypiamy błyskawicznie… A poniżej kilka zdjęć ze spaceru 🙂 

Comments

comments