Pobudka o godzinie 6 rano. Sześć godzin różnicy czasu między Warszawą a Nowym Jorkiem daje pewien handicap. Mój organizm działa na czasie jaki jest w Polsce. W konsekwencji, mamy godzinę 5 rano, a mój zegar biologiczny wskazuje 12 w południe. Czuję się bardzo wyspany a na dworze jeszcze ciemno. Można spokojnie przygotować się do wyjścia. Pierwszym celem na dziś jest grobowiec Ulyssesa Granta. Można go zwiedzać codziennie od 9.00 do 17.00 a wstęp jest darmowy. Grant był osiemnastym prezydentem USA. Dowodził wojskami Unii w czasie wojny secesyjnej. Po wejściu do mauzoleum obejrzeć można dwa sarkofagi. Pierwszy należy do Granta a drugi do jego małżonki. Grobowiec jest wzorowany na mauzoleum Mauzolosa z Halikarnasu. Został on w całości sfinansowany z datków publicznych. W sumie kilkadziesiąt tysięcy obywateli USA zebrało ponad 600 tysięcy dolarów z przeznaczeniem na budowę mauzoleum. Grant zmarł w roku 1885. Mauzoleum otwarto zaś w dniu, w którym przypadałyby 75 urodziny generała, 27 kwietnia roku 1887. Z okazji otwarcia zorganizowano ogromne uroczystości. W paradzie towarzyszącej otwarciu brało udział 50 tysięcy ludzi oraz 10 okrętów wojennych USA a także 5 okrętów wojennych, które przysłały państwa europejskie, aby uczcić pamięć Granta. Każdy z widocznych w centrum grobowca sarkofagów ma wagę prawie 9 ton. Oprócz grobowców można tutaj zwiedzić 2 sale wystawowe, w których prezentowane są osiągnięcia zmarłego. Ponadto ściany zdobią mozaiki obrazujące sceny z życia prezydenta. Ciekawostką jest to, że przy północnej i wschodniej ścianie budynku znajdują się kamienne ławy. Są one bogato rzeźbione a zbudowano je na wzór tych, które są znane z Parku Gruel w Barcelonie. Ławy zostały wyrzeźbione przez bagatela 1200 wolontariuszy, którzy pracowali pod kierunkiem lokalnego artysty chilijskiego pochodzenia Pedra Silvy. Był on wielkim fanem twórczości Antonio Gaudiego. Rzeźbienia, które zdobią ławy, prezentują sceny związane ze wszystkimi kulturami świata: od chińskich smoków poczynając a na postaciach z kreskówek kończąc.
Po obejrzeniu mauzoleum można udać się coś zjeść. Posiłek i kawa są wskazane, gdyż kolejnym celem jest przejście pieszo zachodniej strony słynnego Central Park, ulicą Central Park West i zwiedzenie napotkanych po drodze zabytków. Pierwszy odcinek idziemy północną (i jednocześnie mniej popularną) stroną Central Park. Następnie dochodzimy do samej zachodniej ulicy, mniej więcej na rogu Central Park West i 96 ulicy. Idziemy wzdłuż parku. Po drodze mijamy potężny gmach dwóch instytucji naukowych. Pierwszą jest American Museum of Natural History. Zwiedzać je można codziennie do 17.30. Jest to największe na świecie muzeum przyrodnicze. Powstało ono w roku 1877. Do dnia dzisiejszego zgromadzono tutaj ponad 30 milionów eksponatów. Obok muzeum znajduje się Hayden Planetarium. Otwarte jest ono do 16.30 więc trzeba z głową planować zwiedzanie, jeśli obydwie instytucje chce się zobaczyć w jeden dzień. Nazwa instytucji pochodzi od nazwiska bankiera Charlesa Chaydena, który przeznaczył jako pierwszy środki na wyposażenie gmachu. Jest to jedno z najnowocześniejszych i najbardziej multimedialnych planetariów na naszej planecie. Nieco dalej idąc tą samą ulicą dochodzimy do budynku, w którym mieści się New York Historical Society and Museum. Gmach otwiera swoje bramy codziennie od 10.00 do 17.00 (oczywiście z wyjątkiem świąt). Obejrzeć tutaj można prawdziwe arcydzieła np. akwarele J. J. Audubona „Ptaki Ameryki” czy też prawie 200 lamp Tiffany’ego. Jest to najstarsze muzeum ameryki. Znajdują się tutaj bogate kolekcje prasy z XVIII – XIX wieku. Jest to także najstarszy towarzystwo historyczne w USA. Zostało założone w roku 1804.
Kilkaset metrów dalej leży budynek znany jako „Dakota”. W sensie architektonicznym, budynek ten miał stanowić „otwarcie na Zachód” dla całej architektury tej części miasta. Owo otwarcie zaś było dość specyficznie rozumiane. Na zachód od tej części miasta leżały luksusowe apartamenty. Ta część Manhattanu była zaś zabudowana slumsami i ruderami. Dakota był pierwszym luksusowym budynkiem mieszkalnym w tej okolicy. Kontrast między nim, a zabudowaniami dookoła był wręcz gigantyczny. Dość powiedzieć, że jako projektanta tej budowli zatrudniono znanego ze stworzenia Plaza Hotel, architekta Henry’ego J. Hardenbergh’a. Gdy budynek ukończono część terenów dookoła stanowiły pastwiska do wypasu bydła! Dzisiaj ma opinię jednego z najbardziej luksusowych budynków mieszkalnych w Nowym Jorku. Miłośnicy kina na pewno budynek bardzo szybko skojarzą z filmem Romana Polańskiego pt. „Dziecko Rosemary”. To właśnie w Dakocie nakręcono najbardziej znane sceny z tego filmu. Przed tym budynkiem został też zamordowany John Lenon. Wdowa po artyście: Yoko Ono nadal tutaj mieszka.
Nieco dalej odnajdziemy inny znany budynek: Hotel des Artistes. Hotel słynie z gości jacy się tutaj zatrzymywali oraz z pięknej architektury. Zaprojektował go w roku 1918 George Mort Pollard. Ciekawostką jest to, że pierwotnie miały tutaj być mieszkania dla artystów. Niemniej wiele sław okresu międzywojennego upodobało sobie mieszkania tutaj. Idąc kilkadziesiąt metrów dalej dojdziemy do budynku, który widziały dziesiątki milionów ludzi, którzy mieli okazję obejrzeć film pt. „Pogromcy Duchów”. Pod numerem 55 nakręcono bowiem wszystkie najważniejsze sceny z tego obrazu. Budynek nie zmienił się w ogóle od czasu powstania filmu i wielu turystów zatrzymuje się, aby ze zdziwieniem stwierdzić, że „już gdzieś widziało ten budynek”. Zbliżamy się do końca ulicy. Po prawej stronie niedaleko wejście do Central Park wznoszą się dwie wieże jednego z najbardziej luksusowych apartamentowców w USA. Budynek wzniesiono w latach 1929-1931 i jest to jedna z najbardziej poszukiwanych lokalizacji w Nowym Jorku. Każda osoba, która pragnie zakupić tutaj mieszkanie jest dokładnie „prześwietlana” i bardzo często z różnych powodów administracja odmawia wynajęcia lub sprzedaży mieszkania tutaj. Swoje lokum ma tutaj między innymi Dustin Hoffman. Wielu „gwiazdom” odmówiono sprzedaży. Madonna starała się dwukrotnie o możliwość zakupu tutaj apartamentu – za każdym razem bezskutecznie. W końcu kończy się ulica Central Park West. Na jej końcu (a właściwie początku) znajduje się Columbus Circle. Nad tym rondem wznosi się dumnie posąg Krzysztofa Kolumba. Stoi on naprzeciwko wejścia do Central Park. Co ciekawe stoi tutaj od momentu swojego powstania. Nie przenoszono go jak wielu innych pomników, gdy zaszła potrzeba postawienia wieżowców. Dookoła wznoszą się ogromne wieżowce największych koncernów medialnych oraz hotel.
Po przejściu całej jednej strony Central Park, odzywa się głód. Na szczęście bardzo liczne restauracje z darmowym wi-fi i niedrogim jedzeniem pozwalają odpocząć, ogrzać się, zjeść i ukończyć ten wpis 😉