Cusco – odkrywanie stolicy królestwa Inków… szlakiem kościołów

Hotel w Cusco zarezerwowaliśmy bardzo blisko centrum miasta. Na tyle blisko, aby… móc bez trudu dotrzeć do wszystkich ciekawszych miejsc na własnych nogach, ale równocześnie na tyle daleko, aby nie było pod naszymi oknami nazbyt głośno. Hotel – jak na Peru – nowoczesny, wygodny. Ciepła woda pod prysznicem jest większość czasu. Niby nic niezwykłego, ale to miłe, kiedy po dwudziestu pięciu godzinach jazdy można wziąć prysznic w ciepłej wodzie.

Trudno wyobrazić sobie rozpoczęcie zwiedzania Cusco od innego miejsca niż Plaza de Armas. Tutaj skupia się życie miasta tak towarzyskie, jak i kulturalne. Miejsce, gdzie dziś wznosi się plac, w czasach Inków było przestrzenią zarezerwowaną na obrzędy religijne. Nad placem dominują dwie flagi. Pierwsza z nich to flaga Peru (biało-czerwona) druga zaś to flaga Imperium Inków (w kolorach tęczy). Swoją drogą to interesujące jak długą drogę przeszła ewolucja tęczowej flagi od czasów inkaskich do XXI wieku. Być może powinienem podpowiedzieć osobom, które bronią tęczy w pewnej europejskiej stolicy, aby w ramach dorobienia ideologii zaczęli głosić, że są potomkami Inków i bronią symbolu swojej państwowości? ☺ Wróćmy jednak do Cusco. W centrum Plaza de Armas znajduje się fontanna. W przeszłości stał tutaj pomnik króla Atahualpy. Musiał jednak ustąpić fontannie. Nazbyt silne emocje narodowo-wyzwoleńcze wzniecał pomnik wielkiego inkaskiego króla i nazbyt wiele kłopotów po swej śmierci władca ten, spoglądający z pierwotnie stojącego tutaj cokołu przysparzał hiszpańskim kolonizatorom.

Nad placem dominuje najważniejsza kolonialna świątynia w tej części świata – La Catedral. Można by powiedzieć, że to po prostu katedra, ale byłoby to w pewnym sensie nieporozumienie. To nie jest zwykła katedra, to La Catedral – najważniejsza katedra. Świątynię wzniesiono w latach 1559-1569. Za budulec posłużyły kamienie z pałacu króla Inków, który znajdował się w miejscu, gdzie wznosi się obecny kościół. Po obydwu stronach katedry znajdują się przybudówki – kaplice. Po lewej Capilla de la Sagrada Familia, która pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku. Charakteryzuje ją renesansowa fasada oraz przysadziste wieże. Po prawej stronie od katery wznosi się Capilla del Triumfo. Jest ona starsza niż sama katera bo pochodzi z lat trzydziestych XVI wieku. Jest to tym samym najstarszy chrześcijański obeikt w Cusco. Wnętrze katedry powala zwiedzającego niezwykłym bogactwem. Mnóstwo tutaj złota i drogich kamieni, a także rzeźb i wykończeń z najcenniejszych gatunków drewna. Całość zdobi ponad 400 obrazów lokalnych artystów. Szczególnie ciekawym arcydziełem jest obraz namalowany przez Marcosa Zapatę, który nosi tytuł „Ostatnia Wieczerza”. Obraz jest niezwykły, gdyż apostołowie oraz Jezus piją chichę, a jedzą pieczoną świnkę morską (cuy).

Druga ze świątyń, które znajdują się przy Plaza de Armas to Iglesia de la Compañía de Jesús. Świątynia wzniesiona przez Jezuitów jest godnym rywalem dla katedry tak jeśli idzie o wielkość, jak i piękne fasady. Jezuici rozpoczęli budowę w latach siedemdziesiątych XVI wieku obracając w ruinę pałac królewski. Jezuici chcieli wznieść świątynię, która przyćmi pałac stojący przed nią, ale miejscowy biskup poskarżył się na ich „pychę i butę”. Papież w specjalnym liście zabronił mnichom zbytnio emanować bogactwem kościoła i w konsekwencji wnętrza są dość skromne (na zewnątrz za to jest imponująca). Wewnątrz świątyni znajduje się największy w Peru ołtarz. Mnisi zdążyli go zbudować zanim przyszła negatywna dla nich informacja od papieża, który nakazał skromność. Jest on bogato zdobiony złotymi elementami. Ołtarz stanowi odwzorowaną w pomniejszonej skali frontową fasadę kościoła.

Po zwiedzeniu placu centralnego, ruszamy szlakiem kościołów i monasterów które znajdują się w granicach starego miasta. Jest ich tutaj wiele, można by powiedzieć, że… stanowczo zbyt dużo jak na tak małe miasto, a przecież większość z nich powstała w czasach, gdy mieszkało tutaj niepomiernie mniej ludzi. Jakaś swoista megalomania kierowała pierwszymi sługami Najwyższego na ziemi, kiedy wyznaczali obrysy fundamentów kolejnych kościołów i klasztorów. Tak jakby za wszelką cenę starali się pokazać, że nowa religia całkowicie i w pełni zdominowała poprzednie kulty w tym miejscu…

Pierwszym klasztorem, który napotykamy jest Monasterio de Santa Catalina. Obecnie pozostały z niego tylko kamienne mury. Powstały one w połowie XVII wieku. Ponieważ część zabudowań jest zamieszkała przez mniszki, nie można wejść wszędzie, gdzie by się chciało. Naszą uwagę zwróciła bardzo ciekawa kaplica. Wzniesiona w duchu baroku jest ozdobiona ciekawymi freskami. Charakterystyczne jest to, że artyści uwiecznili tutaj miejscową przyrodę. Obok kaplicy znajduje się muzeum sztuki kolonialnej. Zwiedzając wystawy, można podziwiać jednocześnie klasztorne wnętrza… czas goni. Opuszczamy klasztor i ruszamy na południe. Celem naszym jest Convento de La Merced. Miejsce to słynie z dwóch rzeczy. Po pierwsze ze swojej surowości. Wykonano budowlę z bardzo pobieżnie ciosanych bloków skalnych. Tutaj zostali też pochowani dwaj słynni konkwistadorzy: Diego de Almagro i Gonzalo Pizarro.

Po zwiedzeniu świątyni ruszamy na Plaza San Francisco. Stąd odchodzi deptak Marquez, który jest tak miły dla oka i… dla żołądka. ☺ Można tutaj napić się kawy (co też czynimy) i zjeść prawie wszystko, co Cusco ma do zaoferowania od strony kulinarnej. Sam plac pod wezwaniem świętego Franciszka jest tylko trochę mniejszy od Plaza de Armas. Góruje nad nim tylko jedna świątynia: Iglesia San Francisco. Kościół pochodzi z końca XVI wieku. Warto tutaj zajrzeć chociażby ze względu na dzieła wybitnych artystów, które znajdują się wewnątrz. Największy z obrazów prezentuje genealogię zakonu franciszkanów. Ten mierzący dwanaście metrów szerokości i dziewięć metrów wysokości kolos to największy obraz w Ameryce Południowej. Niedaleko placu świętego Franciszka znajduje się jeszcze jeden kościół, którego nie sposób pominąć. Jest nim Iglesia de Santa Clara, który pochodzi z początku XVII wieku. Przylega do niego klasztor sióstr Klarysek, który jest starszy o około 70 lat od świątyni. Mijamy kościół i dochodzimy do Mercado San Pedro, przy którym to placu wznosi się kościół poświęcony świętemu Piotrowi. Na placu zatrzymujemy się na dłużej. Kupujemy owoce, siadamy, obserwujemy życie miasta. Po kilkudziesięciu minutach wchodzimy do kościoła. Zbudowano go w XVII wieku. Da się zauważyć, że nawet architekci projektujący świątynię odczuwali to, że w Cusco kościołów jest już bardzo wiele. Świątynia jest nieco mniejsza od poprzednich, mniej bogato zdobiona. Mimo to warta uwagi. Święty Piotr bowiem ma to do siebie, że niezależenie od tego na jakiej długości i szerokości geograficznej wzniesiono świątynię na jego cześć, to zawsze poświęcony mu kościół jest budowany z niezwykłym pietyzmem i dbałością o detale. Cóż… takie już prawa ma najważniejszy z apostołów.

Po zwiedzeniu kościoła ruszamy do ostatniego punktu w dzisiejszym planie dnia. Wybraliśmy go z uwagi na fakt, że rozciąga się spod tej świątyni wspaniały widok na panoramę miasta. Celem naszym jest Iglesia de San Cristóbal. Aby tutaj dotrzeć trzeba się trochę wspinać. Kilkanaście minut zajmuje nam podejście pod bardzo strome wzniesienie ciasnymi uliczkami, a na końcu kilkaset stopni schodów. Kościół świętego Krzysztofa góruje nad Cusco. Trochę zaniedbany, niestety nie olśniewa swoim pięknem, ale widok z tarasu go otaczającego w pełni to rekompensuje…

Comments

comments