Jazd to jedno z najstarszych miast na ziemi. Położone jest na styku Wielkiej Pustyni Słonej i Pustyni Lota. Należy do najbardziej suchych zamieszkanych rejonów kraju, ze średnią roczną sumą opadów 60 mm i amplitudą temperatur sięgającą od około 0°C w styczniu do blisko 40°C w lipcu. Skąpe opady i brak naturalnych cieków wodnych zmusiły mieszkańców do pozyskiwania wody z pobliskich gór za pomocą rozbudowanego systemu podziemnych kanałów. W mieście znajduje się Muzeum Wody, całkowicie poświęcone temu tematowi. Dzieje Jazd sięgają 3000 lat wstecz, do czasów imperium Medów, gdy znane było pod nazwą Issatis. Obecna nazwa może pochodzić od imienia Jezdegerda I, władcy sasanidzkiego. Po najeździe Arabów w VII wieku stało się schronieniem dla Zaratusztrian uciekających przed przymusową konwersją na islam. Do dziś jest jednym z ważniejszych ośrodków tej religii. Z powodu odosobnienia i otoczenia nieprzyjaznym, pustynnym terenem, Jazd uniknęło zniszczeń podczas wielu wojen toczących się na pobliskich terytoriach. Ponownie udzieliło schronienia uciekinierom w trakcie mongolskich podbojów pod wodzą Czyngis-chana.
Autobus do Jazd zabiera nas około południa. Kilka godzin w wygodnym pojeździe i wysiadamy na dworcu, który leży niestety na obrzeżach miasta. Łapiemy taksówkę za 150 riali i jedziemy do hotelu. Hotel wygodny, niemal luksusowy, ale z uwagi na fakt, że dzielimy koszty na 3 osoby, w gruncie rzeczy nie jest to zbyt dużo. Zostawiamy rzeczy i krótki spacer, aby zobaczyć najbardziej znany obiekt w mieście — Świątynię Ognia. Niestety była już zamknięta, ale to nic — jutro nadrobimy. Noc mija szybko i z samego rana pełni optymizmu ruszamy na podbój Jazd.
Celem pierwszym jest Meczet Piątkowy. Zbudowano go na miejscu świątyni, której historia sięgała czasów przedmuzułmańskich. Dwa minarety tego meczetu są najwyższymi w całym Iranie, a mieszkańcy twierdzą, że są najwyższe na świecie. Nieco dalej, w samym centrum na placu o tej samej nazwie wznosi się Meczet Amir Chokhmaq. Wejście na szczyt to niezapomniany widok na miasto.
W końcu wchodzimy do miejsca, dla którego warto było tutaj przyjechać. To Świątynia Ognia. Największa i najbardziej uczęszczana ze świątyń wyznawców zoroastryzmu. Płonie tu wieczny ogień, który nie może w żaden sposób być zanieczyszczony. Płonie już ponad 1500 lat bez przerwy. Obecnie ogień ów znajduje się za pancerną szybą — tylko tak można go podziwiać.
Wracamy pod meczet piątkowy i zagłębiamy się w labirynt uliczek starego miasta. Zaglądamy do zakładów tkackich, podglądamy życie mieszkańców Miasta. O 17.00 mamy autobus do Shiraz, a jest jeszcze jeden zabytek, którego nie można pominąć Łapiemy taksówkę i ruszamy do Wież Milczenia. Dwie wieże, jedna dla kobiet, druga dla mężczyzn, przez stulecia były używane przez Zoroastrian do pozostawiania zwłok na pożarcie sępom. Dopiero w połowie XX wieku tego zabroniono. Obecnie Zoroastrianie zmarłych chowają w betonowych trumnach tak, aby nie miały ciała kontaktu ani z ziemią, ani z innymi zanieczyszczeniami. Z oddali oglądamy niesamowite budowle, starając sobie wyobrazić, jak musiały wyglądać ceremonie „grzebania”, a właściwie wystawiania tutaj ciał zmarłych… kilka minut, kilka zdjęć i wracamy do miasta. Na dworzec autobusowy docieramy kilkanaście minut przed odjazdem autobusu. Pakujemy rzeczy i ruszamy w kierunku starożytnego Persepolis… Tymczasem kilka zdjęć z naszego spaceru. Większość wykonał Jerzy Sempowicz 🙂