Ruszamy i nie ruszamy bo, aby do miasta się dostać należy skorzystać z taksówki. Autobusów czy busów nie ma. Cóż… taksówka rzecz droga nawet dla kogoś kto lata z przypadku business class. Pierwszy właściciel pojazdu, który o dziwo jeździ zażądał 8000 dram (1 zł to około 120 dram). Gdy zaczęliśmy się śmiać z tej oferty odszedł a po chwili wrócił proponując 6000 dram. Wyszliśmy z lotniska i znaleźliśmy taksówkę za 5000 dram (około 45 zł). Mieliśmy co prawda do wyboru możliwość zapłaty w dolarach (,,jedyne’’ 20 $) lecz liczenie mimo nieprzespanej nocy nieźle nam idzie i wolimy płacić w dramach.
Po około 10 minutach jazdy do centrum Erywania i dalszych 15-20 minutach szukania wcześniej upatrzonego lokum dotarliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się u ,,Stiepy’’. Ów Stiepa jest bardzo miłym Panem w wieku lat około 50ciu, u którego nocują kierowcy marszrutek (autobusów). Nocleg u niego jest o ile mi wiadomo najtańszy w całym Erywaniu – 10$ za noc od osoby, przy dwóch osobach ma się pokój za 20 $ za noc. Dla porównania 6średnia cena noclegu w hostelach polecanych w popularnych przewodnikach to około 25 – 50 $ za dobę od osoby. Czyli Stiepa jest konkurencyjny. Nie leży jednak jego locum w najbardziej reprezentatywnej ulicy Erywania – patrz zdjęcia obok – (jeśli ktoś ma słabe nerwy może odnieść wrażenie, że dwaj taksówkarze którzy was wiozą – w każdej taksówce jest dwóch taksówkarzy – dla mnie to tajemnica niezbadana i niewyjaśniona – zamiast zawieźć do Stiepy wiozą pasażera na gruzowisko – rumowisko – wyrobisko (i wszystko w jednym) celem zamordowania J. W każdym razie dowieziono nas, a taksówkarze nie tylko nas nie zamordowali, ale bardzo się starali znaleźć nasze lokum. A łatwe to nie było, mimo, że wydawałoby się powinni znać oni miasto. Dotarliśmy do miejsca noclegu o 7.30 rano. Na nasze pytanie o pokój usłyszeliśmy ,,Za 2 no góra 3 godziny będzie wolny’’. Zostawiamy bagaże i idziemy zwiedzać.