Wczesnym rankiem wybiegam z mieszkania, aby zdążyć na tramwaj numer 6, który dowiezie mnie do centrum miasta, gdzie można będzie złapać autobus na lotnisko Ławica w Poznaniu. Zimno. Termometr wskazuje –15 stopni. W ostatniej chwili udało się wsiąść do samolotu do Warszawy (fot. tej nie najmłodszej i bardzo głośnej maszyny wyżej). Niestety Polskie Linie Lotnicze Lot z nieznanych mi powodów odwołały bezpośredni samolot i trzeba było się przesiadać we Frankfurcie. Lotnisko w Warszawie powitało mnie temperaturą –18 stopni. Lotnisko we Frankfurcie temperaturą –7 stopni (i darmową kawą i herbatą – różnicę widać w podejściu do klienta między Lotem a Lufthansą), a w Nicei kilka stopni na plusie! Pierwszy problem to dojazd do centrum Nicei. Autobus (nr 99) kosztuje 4 euro i jedzie kilkanaście minut. Wysiadam i do hotelu. Na szczęście blisko. Nawet bardzo blisko bo po nie więcej niż 10 minutach pokój stoi otworem. Kilka drobiazgów trzeba sprawdzić w Internecie (po wcześniejszym znalezieniu wi-fi) i można iść spać. Rano wczesna pobudka, zakupy, robienie śniadania i kierunek Monako!