Szlakiem kościołów i monastyrów Antigua…

Po posiłku ruszamy szlakiem kościołów w Antigua. Pierwszym naszym celem jest kościół Nuestra Señora de La Merced. Został on zbudowany przez Zakon Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników, który szerzej jest znany pod nazwą Mercedarian. Budowę świątyni ukończono w latach 40tych XVI wieku. Niestety świątynię po kilkunastu latach zniszczyło trzęsienie ziemi. Tak klasztor jak i kościół odbudowano, ale w roku 1717 znów trzęsienie ziemi ponownie obróciło go w ruinę. Ponownie przeznaczono ogromne środki na obudowę. Ogłoszono swoisty konkurs, którego celem było wyłonienie architekta, który zaprojektuje świątynię odporną na trzęsienia ziemi. Wybór padł na nieznanego szerzej w tej części Ameryki Środkowej budowniczego imieniem Juan Luis de Dios Estrada. Trzeba przyznać, że wywiązał się ze swojego zamiaru. Kościół jest dość niski, przysadzisty, ba grube mury i system łuków wspierających dach. Dzięki temu konstrukcja przetrwała wszystkie kataklizmy jakie nawiedziły te tereny. Otwarto ją w roku 1767. Cechą charakterystyczną świątyni jest też potężny krzyż przed nią.

Kolejną świątynią na naszej strasie jest kompleks obejmujący ruiny kościoła i klasztoru nazywany Iglesia y Convento de la Recolección. Historia tego miejsca rozpoczęła się w roku 1685, gdy przybyli tutaj dwaj mnisi z zakonu rekolektów. Rekolekci byli wewnątrzfranciszkańskim ruchem, którego celem była odnowa życia zakonnego i powrót do tego co najbardziej „franciszkańskie” w regule zakonnej. Budowa kościoła była prawdziwą drogą przez mękę dla mnichów. Rada miasta za nic nie chciała zgodzić się na budowę nowego monastyru w mieście. Franciszkanie byli jednak na tyle uparci (i wpływowi), że uzyskali poparcie u samego króla. Z głosem monarchy rada miasta liczyć się musiała zwłaszcza, że Franciszkanie przybyli tutaj z dekretem królewskim wydanym w roku 1700, w którym nakazał miejskim rajcom wesprzeć budowę. W roku 1701 wmurowano kamień węgielny a po sześciu kolejnych latach monastyr był gotowy. Z uwagi na brak środków na wykończenie konstrukcji, całość oddano do użytku dopiero w roku 1717. Okazało się, że klasztor funkcjonował tylko kilka miesięcy. W czasie trzęsienia ziemi, które nawiedziło ten region kilka miesięcy później, duża część budynków zawaliła się. Podjęto niemal natychmiast prace remontowe. Ukończono je co prawda w roku 1740, ale nie odzyskał monastyr dawnej świetności. W roku 1751 znów część kompleksu zawaliła się w wyniku trzęsienia ziemi i ponownie w roku 1773.

Ruszamy na ulicę 3 Calle Oriente, gdzie pod numerem 28 mieści się Iglesia y Convento de Santo Domingo. Pod nazwą tą kryją się ruiny klasztoru i kościoła Dominikanów. Klasztor został założony z inicjatywy brata Bartolomé de Las Casas, który zasłynął jako „obrońca Indian”. Ponieważ Dominikanie byli sprawnymi organizatorami bardzo szybko rosła ich potęga ekonomiczna. Dotychczasowy przybytek okazał się niewystarczający i w roku 1701 zapadła decyzja o rozbudowie monastyru i budowie kościoła, który byłby biblią pauperum dla pogańskich Indian. Dominikanie zadbali o to, aby świątynia była najpiękniejszą na tej półkuli. Zbudowano potężne dzwonnice z ogromną ilością aż 10 dzwonów. Jedna z wież posiadała pierwszy w tej części świata zegar. Rozbudowany monastyr posiadał misterne wykończenia a nawet uznawany przez wielu za cud inżynierii system nawadniania z centralnie położonym sztucznym mini jeziorem z rybami, po którym można było pływać łodziami i łowić ryby. Dominikanie przyprowadzali tutaj Indian i pokazywali jak potężny jest Bóg chrześcijan skoro potrafi sprawić, że niezależnie od tego, gdzie zarzuci się sieci to wyciąga się je pełne ryb. Inną „atrakcją” była ogromna fontanna która podłączona do basenów, gdzie woda się ogrzewała mogła tryskać na przemian wodą zimną i ciepłą. Dominikanie zbudowali też tutaj słynne Kolegium świętego Tomasza, które słynęło ze swoich badań nad historią i kulturą Indian. Co istotne wielu wykształconych w nim misjonarzy rozumiało, że niekoniecznie trzeba niszczyć dorobek materialny ludów prekolumbijskich. Niestety kompleks nie funkcjonował długo. Zabudowania i infrastruktura zostały zniszczone w 1773 roku i nigdy nie odbudowane.

Kolejny kompleks ruin na naszej trasie to Iglesia y Monasterio de San Francisco czyli pozostałości po kościele i klasztorze pod wezwaniem świętego Franciszka. Początki tego miejsca sięgają roku 1525, kiedy osiedliło się tutaj 4 mnichów. Zgromadzenie rozwijało się bardzo powoli, ale systematycznie. Do końca XVII wieku liczba mnichów, którzy tutaj na stałe zamieszkiwali osiągnęła prawie 100 osób. Stopniowo w miarę rozwoju klasztoru, kompleks monastyczny rozbudowywano. Oprócz zabudowań dla mnichów, miejscowy znany architekt imieniem Diego de Porres na początku wieku XVIII zbudował dla mnichów imponujący kościół, który nawiązywał do europejskiego baroku. Była to najwyższa świątynia w mieście – z daleka widoczna dla przybywających czy to Indiach czy Hiszpanów. Jednocześnie utworzono tutaj istotną dla rozwoju myśli chrześcijańskiej w Ameryce Łacińskiej, szkołę teologiczną oraz uczelnię artystyczną, która wydała ze swoich murów wielu znanych lokalnych artystów. Trudno byłoby znaleźć w Gwatemali w XVIII wieku rzeźbiarza lub malarza, który nie byłby z tą uczelnią związany w jakiś sposób. Wymienić tu można takie postacie jak Cristóbal de Villalpando, Thomas de Merbo czy też Abonzo de la Paz. Monastyr legł w gruzach w czasie trzęsienia ziemi roku 1773. Do dziś zachowała się imponująca fasada świątyni. Posiada ona szesnaście nisz w których wyobrażono postacie świętych i postaci historycznych. Zobaczyć tutaj można m. in. Maryję a obok niej węgierską świętą Izabelę a dalej znajduje się święta Klara. Pierwotnie przy wejściu do kompleksu klasztornego znajdowały się malowidła.

Naszą dalszą trasę wyznaczały kolejne monastyry. Każdy ciekawy, każdy z fascynującą historią, każdy inny i każdy kryje inne tajemnice. Nie ma niestety miejsca, aby opisać wszystkie. Zresztą i tak dość pobieżnie napisałem o tych czterech, które wydały się najbardziej ciekawe i były pierwsze na naszej trasie. Wszystkie zabytki Antigua postaramy się zaprezentować w naszym przewodniku globtrotera po Gwatemali.

Comments

comments