Z samego rana wsiadamy do autobusu ADO, aby przeciąć Jukatan i wylądować nad Morzem Karaibskim. Tulum to niewielka, acz bardzo urokliwa, miejscowość. Łapiemy taksówkę i do naszego hotelu. Spędzimy tutaj niestety tylko jedną noc… szkoda, bo warunki niesamowite. Prywatna chatka, przy chatce basen, przy basenie hamaki. Można siedzieć i pracować. Trudno nam wyrwać się z naszego locum, ale… piękna plaża czeka! Kilka godzin i plażowania mamy już dość. Pora ruszać do jednego z najbardziej niezwykłych stanowisk archeologicznych w Meksyku. Nieopodal miasteczka, na dwunastometrowym klifie wznoszą się ruiny miasta Majów. Gdy w latach 70. XX…
Zjadłszy obiad, łapiemy autobus, którym jedziemy do najbardziej obleganego z meksykańskich stanowisk archeologicznych — Chichén Itzá. Z uwagi na fakt, że piramidy te są dobrze zachowane i leżą w niewielkiej odległości od najważniejszych meksykańskich kurortów turystycznych, są tutaj prawdziwe tłumy. Nasz autobus, który jedzie do Cancun, wysadza nas przy wejściu na teren kompleksu i przebijamy się przez prawdziwe tłumy, które wylewają się z co najmniej kilkunastu autokarów turystycznych. Kupujemy astronomicznie drogie bilety (za wszystkie piramidy poza Jukatanem razem wzięte nie wydaliśmy tyle, ile tutaj) i wchodzimy na teren wykopalisk.
Znów na dworzec ADO i znów jedziemy. W końcu wjeżdżamy na Jukatan! Półwysep piramid, dżungli i pięknych plaż. Docieramy do jednego z najważniejszych miast obronnych w tej części świata w XVIII wieku — Campeche. Zanim pojawili się tutaj Hiszpanie i otoczyli miasto potężnymi murami obronnymi, Majowie zbudowali tutaj niewielkie miasteczko. W roku 1540 przybyli konkwistadorzy i wznieśli San Francisco de Campeche. Nazwa została zaczerpnięta od miasteczka majów Campe, które tutaj leżało. To stare miasto w opisach miało ponad 3000 domów i różnych budowli, z których niestety niewiele śladów pozostało….
Najnowsze komentarze